Dzisiaj prezentuję przedostatni wpis dotyczący „generacji
Y”. Skończę analizować podstawowe tezy postawione w artykule w wikipedii.
Następny wpis będzie podsumowaniem i zbiorem luźnych myśli, których nie zamieściłem
wcześniej.
Są tolerancyjni i otwarci na to, co inne.
„Otwarci na to, co
inne”. Jeśli to dotyczy narkotyków, alkoholu, różnych doświadczeń seksualnych i
coraz głupszych zabaw, to jesteśmy otwarci bardziej niż Amerykanie byli na
niewolników z Afryki. Ujawnia się to w szczególności u młodszych – mają coraz
mniej barier, a autorytety mają coraz mniejszą siłę przebicia przez te puste
czaszki – odnoszę wrażenie, że nawet rodziców już nie szanują bardziej niż to potrzebne,
by Ci pozostali ich żywicielami. Chyba każdy z nas miał okazję zobaczyć
12-latka, który z telefonu puszczał sobie jakie to jego życie jest ciężkie i
jak dużo „skuna” pali (oczywiście chłopiec zadbany, porządne ciuchy i obuwie).
Znamienne jest też to, jak zmieniło się podwórko. Pamiętam, że jak byłem zupełnie
mały, to te starsze dzieciaki traktowało się z jakimś „respektem”, czy jak to
nazwać. W każdym razie wszyscy wiedzieli, że są więksi, inteligentniejsi i silniejsi.
Teraz, natomiast słyszę jak te dzieciaki są wulgarne wobec starszych dzieci, rówieśników
i młodszych. Nie wiem czy to efekt tak szybko postępującego „bezstresowego
wychowania”, czy czego.
Jeszcze krótka sprawa o dziewczynach (w wypadku chłopaków
zawsze była to prawda) – są otwarte na coraz mniej rozsądne kontakty seksualne „bo
to coś nowego”. W szczególności widać to jak pojawia się osoba czarnoskóra lub
jakiś Latynos. Naprawdę jest tak, że dziewczyny – głupie i niegłupie – rzucają się
na niego, jak głodne psy na mięso. W tym wypadku uważam, że takie usilne
spróbowanie osoby innego koloru skóry za trochę śmieszne.
Teraz rzecz o tolerancji. NIE jesteśmy tolerancyjni, w
szczególności w Polsce. Ma to swoje odbicie zarówno w silnych marszach „przeciwko
pedałowaniu”/”przeciwko lewactwu”/”przeciwko nazizmowi”/”przeciwko co-tam-chceesz”.
Teraz na fali jest przypadek Grażyny Żarko – wykreowanej ultra-katolickiej
nauczycielki. Agresja, którą wzbudziła doskonale oddaje obraz naszej generacji –
rzekomo anonimowych internetowych agresorów, którzy w rzeczywistości nie
potrafią bronić swoich poglądów. Jak taka bezmózga masa wszyscy podążyli (chociaż
większość w boga wierzy), by „hejtować” tę kobietę. Okazało się, że to jednak prowokacja
i wszyscy przepraszają. I taki jest cykl. Znajdują sobie osobę, którą dręczą – okazuje
się, że to nie tak – przepraszamy.
Homoseksualistów w tym kraju się nie lubi, lesbijki są
dobre na filmach pornograficznych. Sam miałem okazję słyszeć teksty w stylu „Jakbym
ją wziął w obroty, to by od razu została hetero” od ludzi, którzy uważają się
za inteligentnych. Niemców spora część nie lubi „bo nie”, Rosjan tak samo.
Często nie jest to umotywowane niczym więcej niż tylko taką „pokoleniową
agresją”. Ja sam nie jestem super-tolerancyjny. Mam duże problemy z akceptacją
postępującego islamu, tak chętnie nazywaną „religią pokoju”. Zbyt słaby socjal
i (względem zachodniej europy, ja się z tym nie zgadzam) zacofanie kulturowe
skutecznie broni nas przez napływem muzułmanów. Jest to trochę tragikomiczne.
Nie pamiętają czasów PRL-u. Są pokoleniem "nieskażonym" komunizmem.
No, nie da się ukryć, że komunizmu nie pamiętamy. Jednak
jesteśmy nim „skażeni”. Niestety, w większości jest to wina naszych rodziców,
którzy nie potrafili dojrzeć zmian i wychowali nas w duchu kombinatoryki i
walki z aparatem państwowym od najniższego urzędnika do samego prezydenta. Zapomnieli
jednak, że walka dla samej walki w tym wypadku okazuje się być zupełnie
bezsensowna. Nie jestem za żadną partią polityczną aktualnie urzędującą w
sejmie. Chodzi mi o krytykowanie nie znając programu, zachowań i historii
wydarzenia/partii/posła/urzędnika. Zazwyczaj wygląda to w taki sposób:
- Głosuję na PO/SLD/RPP, bo inaczej będzie PiS
- Głosuję na PiS, bo inaczej będzie PO/SLD/RPP
Jest to efekt skażenia naszych rodziców przez komunizm i
przekazywania go nam. Nikt nas nie uczy rzetelnej analizy i krytyki
otaczającego nas świata, historia w szkołach nigdy nie dotyka najnowszej
historii Polski! I jesteśmy – jako ogół – takimi lemingami, taką szarą breją,
która jak te barany idą gdzie ich pasterz (przez media wskazywany ) poprowadzi.
Przez oczy wprost do mózgu, nie trawiąc po drodze żadnej
informacji, dociera do nas taka szara papka obrazów, słów. I my przyzwyczajeni do
tej papki nie chcemy nakarmić się niczym innym, bo będzie to wymagało od nas
samodzielności.
Kolejną sprawą jest to, że są moi rówieśnicy – „Polacy wyjątkowi”,
co to nie bardzo chcą pracować, tylko kombinować, oszukiwać bliskich, wyłudzać
zasiłki – i oni widzą w tym swoje przyszłe życie. Żadnej chęci rozwoju, pomimo
perspektyw (w moim mieście jest ich naprawdę sporo, wystarczy ruszyć zad albo
do szkoły, albo do roboty) koczują pod tymi blokami i marnują kasę rodziców,
którzy nie wiedzą jak ich uświadomić, że nie zawsze będzie można pasożytować na
babci, czy rodzicach – tylko trzeba wziąć się za siebie i znaleźć legalną
robotę. Ja też rozmawiam z takimi znajomymi, pytam się – „no, ale dlaczego taki
obraz życia Ci odpowiada? Nie wstyd być Ci pasożytem?” – I widzę, że im ta
szara papka spływa z mózgu do gęby i plują na mnie „Wiesz, ja teraz chcę się
realizować, jak się zrealizuję, to kasa na pewno przyjdzie sama”.
Wiadomość do naszego pokolenia, na dziś: Ludzie. Co się z
nami stało? Nie musieliśmy walczyć o swobody obywatelskie, o wolność słowa, o
dostęp do wiedzy. Pozwolono nam krytycznie myśleć, analizować, opierać się o
źródła z całego świata. My zamiast czerpać garściami, to się cofamy w rozwoju.
Czy naprawdę potrzebna nam zewnętrznego nacisku, w postaci reżimu, żeby móc się
rozwinąć?
Wierzę, że nie. Wierzę, że gdzieś w nas kiełkuje potrzeba
wiedzy. Wystarczy tylko pielęgnować to ziarenko – plony tego krzewu przejdą
najśmielsze oczekiwania nas samych.
Wystarczy wyłączyć telewizor, zgasić radio, odłożyć
gazetę i zacząć analizować to co tam wypisują. Poszukać w Internecie różnych źródeł
i przeczytać opinie różnych osób – na takim gruncie wysnuć własne opinie. To
rozwija krytyczne myślenie – poznawania poglądów odmiennych ludzi na te same
sprawy.
Musimy nauczyć się wierzyć w argumentację logiczną, merytoryczną,
nie zmuszającą do odpowiedzi w 30 sekund – gdyż po mimo swojej widowiskowości
takie debaty rzadko kiedy rzetelnie przedstawiają punkt widzenia rozmówcy.
Źródła:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz